20 sierpnia 2008

wielkie porządki

Dzisiaj dzień zaczął się deszczowo. Prawie tak bardzo deszczowo, jak w Czaplinku, skąd niedawno wróciłam.

W ramach porządków wakacyjno-nowoszkolnorocznych oddałam z rana książki, z których uczyłam się do matury. Piękne uczucie. Gama uczuć do nich była bardzo szeroka, od zachwytu i ciekawości, bo przecież lubię te przedmioty, przez obojętność, rezygnację, aż do totalnego wkurzenia i zdenerwowania. Bo zadania nie wychodziły, definicje były nie do zapamiętania, a termin matur był dziwnie coraz bliższy.To już na szczęście za mną. Za to one posłużą jeszcze trochę.

Stało się jeszcze kilka rzeczy, mianowicie: posprzątałam bieliźniarkę sama, raptem jedna szuflada, ale zawsze, oraz szafę, całą, ale to już z pomocną opinią siostry. Przy okazji miała niezły ubaw. Szczerze mówiąc, dość słusznie.

Odnalazło się kilka moich "zaginionych" ciuchów, wiele zostanie oddanych, trochę czekają naprawy i przeróbki. Wzbogaciłam się również o 4 nowe bluzki i sukienkę, po mamie :). tak więc dzień udany, nawet bardzo.

Na jutro planowane szycie, bo okazało się, że spódnice w mojej szafie praktycznie nie istnieją, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu. A że materiał leżakuje sobie już jakiś czas, najwyższa pora go wykorzystać. Spódnice będą dwie, czerwona hiszpańska i malinowa, nie wiem jeszcze o jakim kroju, zobaczę.

2 komentarze:

Agnieszka pisze...

Martuś
robienie porządku w pokoju to jak porządkowanie wspomnień. trzymaj tak dalej siostra ;*

Marta pisze...

dzięki siostra :*