1 września 2008

Wróciłam

Wróciłam z wywczasu, dzisiaj o 5 rano. Było pięknie, ciepło i prawie nie padało. Za dużo nie zwiedzaliśmy, tylko sąsiednie miasteczko. Tydzień leżenia do góry brzuchem i nicnierobienia rewelacyjnie ładuje akumulatory. Szczególnie przed początkiem roku szkolnego, i nowych wyzwań.
W ramach wyzwań zakupiłam piękny materiał na spódnicę z koła, będzie boska.

Jako, że mam naturę podróżniczą, jeszcze dzisiaj wybieram się na lotnisko, ale to już w celach wybitnie towarzyskich.

Broszka jest skończona i umocowana na agrafce. Nie jest to może najszczęśliwsze wykończenie, ale na inne jakoś nie mam pomysłu, ani materiału. Wrzucę zdjęcia, jak zrobię, co by się pochwalić.

Wyginanie drutu bardzo pomaga na dołki, zajęcie czymś umysłu odwraca uwagę od grozy życia. Bo trudno jest przejść obojętnie nad dziecięcą chorobą i bezsilnością lekarzy. Bo "dlaczego?" nie jest w tym wypadku pytaniem. To za mocne i ciężkie słowo.

Po południu obiad u dziadków. Ucieszyli się bardzo, z opowieści o wywczasie, prezentów. Ode mnie i od Agnieszki dostali również książkę o obsłudze komputera, napisaną specjalnie dla seniorów. Odpowiednim, mało fachowym językiem, bez natłoku technicznych określeń. Dziadek już nieźle sobie radzi, babcia dopiero "raczkuje" w tym temacie. Mam nadzieję, ze książka okaże się dla nich pomocna.

0 komentarze: