3 listopada 2008

i po kolokwium

Kolokwium nie zdałam, nawet szpilek. Taki był zamiar asystenta naszego, bo nie zdał nikt z grupy. Jedna dziewczyna zaliczyła szpilki, to oblał ją na ustnym, widać nie lubi jak mu statystykę psują. Byłam wściekła, rozżalona, itd. Szpilki były trudne i wredne, bo był paliczek, RTG dziecka, niejednoznaczne niektóre umiejscowienia szpilki i oczywiście, brak dyskusji. Czyli - musisz znać myśli asystenta. Również kłamstwem jest to, że się nie da zrobić 2-ch szpilek na stanowisku, bo niby miejsca brakuje. Grupa obok miała więcej szpilek, a były po dwie na preparat. Chociaż sumarycznie mieli ich około 30. Preparaty stały wszędzie, na stołkach, taboretach, blatach i stolikach, ale się jednak dało. Poprawka jest w piątek, i zobaczymy, albo wszystkim da komisa, czyli zaliczenie w maju, albo przepuści 3/4 grupy.

Jestem jednak niesłowna i do domu pojechałam. Argumentem koronnym był fakt, że i tak przeryczałabym cały weekend, a to samo w domu można robić. Tylko, że w domku więcej ludzi pocieszy i przytuli. Zostałam wsadzona do pociągu przez Piotra, i dobrze. Jeździmy dość popularnym pociągiem wśród osób z mojego liceum, więc zawsze spotykamy dużo znajomych. Jest to poniekąd paradoks, że pomimo wykupionej miejscówki, siedziałam ok. godziny, a resztę czasu spędziłam na korytarzu, bo niestety wszyscy mieliśmy miejsca w innych wagonach/przedziałach.

Może to dziwne, ale lubię atmosferę Wszystkich Świętych. To zatrzymanie się w biegu i rozmowy/wspominanie ludzi, którzy dalej są z nami, tylko już trochę inaczej niż kiedyś. Jest to też czas mający w naszej rodzinie szczególne zwyczaje, które są już praktycznie tradycją. Obiad przed mszą, spacer na cmentarz, spotkania z rodziną. W tym roku tez tak było. Przybył nam jednak grób do odwiedzenia. Nie cieszy mnie to, nie jest to fair i wszyscy nad nim płakali, bo nic innego nie mogliśmy zrobić. Nie jest to nawet osoba, którą znałam dobrze, ale jej głosu nie zapomnę chyba do końca życia. Mówię o Małej Wróżce, Karolince, która mieszkała kilka domów dalej. Miała 4 latka, odeszła w październiku.

Podróż powrotna oczywiście z Bochenkiem. Zaczynamy Ośrodkowy Układ Nerwowy, czyli robi się ciekawie. Zaskakujące jest, że z każdym kolejnym działem przybywa materiału i coś, co wydawało się nam okropnie trudne, nie do przejścia/wykucia jest zaskakująco łatwe w porównaniu do kolejnych partii materiału. Na szczęście część struktur, czy nazw się powtarza, więc coraz lepiej się orientujemy. Ciekawa jestem, jak będę patrzeć na człowieka po pierwszym roku, po skończonej anatomii. Bo to naprawdę zmienia. Nie widzi się już twarzy, tylko jej kości. Później pewnie nerwy, a w grudniu będę widzieć i mięśnie. Cuda po prostu.

Dzisiaj na pierwszej pomocy mieliśmy zajęcia praktyczne, czyli reanimowanie fantoma. Ludziki są wielce profesjonalne, posiadają wysuwany panel jakoś tak w okolicy bioder, który wskazuje głębokość oddechów i siłę uciśnięć. Ćwiczyliśmy oddechy, uciśnięcia, reanimację w parach, wszystkie fantomy przeżyły.

Na prosektorium mam dziwne wrażenie, że nasza rozpiska, czyli wykaz tego co powinniśmy umieć na kolejne zajęcia jest trochę jakby dla picu. Bo asystent wymagał od nas dużo więcej. Był również zdziwiony, że tak niewiele wynieśliśmy z wykładu. Wykład był 45 minut przed kolokwium z osteologii i oczywiście były na nim tłumy studentów żądnych wiedzy. Kocham po prostu myślących ludzi. Na zajęciach mieliśmy też 2ch studentów z koła anatomicznego. Sympatyczni, prowadzili zajęcia jak nasz asystent znikał w tajemniczych celach, przynieśli modele, podzielili się wiedzą odnośnie pytań/książek/itd. Jestem ciekawa następnych zajęć i piątkowej poprawki, na prawdę nie chcę mieć komisa w maju. Mają być niby szpilki bazówki, czyli takie z listy, najprostsze. Ale już zapowiedział, że powbija je w trudny sposób, czyli super po prostu. Nie lubię nauczycieli z takim podejściem, bo wiadomo, że jak chcą studentowi pokazać, że nie umie, to to zrobią, a chyba nie oto chodzi w edukacji.

Pozdrawiam serdecznie.

4 komentarze:

Ylfka pisze...

Już chciałam się podomagać informacji o kole... nie martw się, kochana :-* hmm, co takie słowa mogą dać... pamiętaj, że nie jesteś sama, bo na am-ie masz całą grupą zmagającą się z anatomią, no i są też ludzie, którzy się nie zmagają, ale trzymają kciuki za Ciebie :) pamiętaj, że od tych studiów będziesz prawdziwym lekarzem! to będzie dopiero czad :-)

Marta pisze...

Dzięki, ja wiem, że to są studia dla mnie,tylko niestety pan asystent trochę zniechęca.

W każdym razie nie mogę się już doczekać praktyk wakacyjnych i zajęć w klinikach, ale do tego jeszcze trochę. :)

Anonimowy pisze...

będzie lepiej - piątkowe trzymanie kciuków wpisałam sobie w kalendarz! całuski - fajnie, że przyjechałaś! Szkoda, że się rozminiemy w przyszły weekend :(

Stalkerowaty pisze...

Ojoj aż nie wiem co napisać... Fajnie, że zabrałaś się za pisanie czegoś takiego. Będę regularnie zaglądał. Do zobaczenia niedługo.