15 października 2008

dzień wolny?

Dzisiaj w planie były sobie dwa wykłady. Chemia i anatomia. Niestety chyba nauczyłam się wyłączać budzik przez sen, bo wstałam o 8 rano. Trochę za późno, żeby się nie spóźnić, i raczej za późno, żeby zdążyć. Tym bardziej przy godzinie dojazdu w jedną stronę. Z tych samych powodów nie poszłam na wykład z anatomii, który trwa tylko 45 minut. Żeby nie było, na ćwiczenia chodzę, wszystkie. W ramach niesamowitych nowoodkrytych pokładów czasu wolnego, posprzątałam trochę i pouczyłam. Najpierw chemii, tak dla odmiany. To zadziwiające, że czasami szukanie wzoru jednej reakcji może tyle zająć. Oczywiście nie znalazłam jej rozrysowanej. Wszyscy wiedzą jaki produkt się tworzy - związek kompleksowy, ale nikt nie pokusił się go narysować, w każdym razie nikt z autorów dostępnych mi źródeł.

Skrypt z chemii również ciekawie się czytało, czym jest lek, jak działa, jakie są interakcje, historia farmakologii, działanie leku, farmakokinetyka i chromatografia. Część praktyczna jutro zapowiada się bardzo ciekawie, synteza aspiryny, badanie zawartości kofeiny i aspiryny w etopirynie, oraz ekstrakcja substancji czynnej z goździków. Jak dowiedziałam się z wszechwiedzącego skryptu - goździk wpływa na wszystko.

Z rzeczy ciekawych w anatomii, dostaliśmy, znaczy była w końcu dostępna w skrypciarni za złotych 6, rozpiska z osteologii. Czyli wszystkie struktury i terminy, które student medycyny znać musi. Znając życie i tak pewnie musi wiedzieć więcej, ale to już zależy od fantazji asystenta. Ogólnie wszystko mogłam znaleźć w atlasie, bo dzisiaj Martusia bawiła się dużą książką z obrazkami, tak prawie cały dzień. Najlepszą zabawą jest "znajdź więzadło". Nie jestem pewna, czy więzadła, które mam w rozpisce odnośnie dłoni istnieją, tylko nie mam ich w atlasie obrazkowym, być może są ale pod inną nazwą, lub muszę je dorysować. Jeżeli ktoś ma jakieś pomysły, to chętnie posłucham :)

Jutro dość miły dzień, co zresztą widać na planie na dole. Życzę wszystkim czytającym równie miłego.

1 komentarze:

Anonimowy pisze...

Hej Martuś. Fajna ta Wasza chemia - sama bym się pobawiła. Ja na organie syntetyzowałam jakieś śmierdzące paskudztwo. Aspiryna dużo lepsza. Chyba jednak nie odważyłabym się zażyć takiej samoróbki :)
Powodzenia w szukaniu tajemniczych wzorów i więzadeł. Całe szczęście, że człowiek nie musi znać nazw wszystkich części swojego ciała, żeby móc z nich skorzystać! :)
Na budzik jest rada - postaw go tak daleko, żebyś musiała wstać, żeby go wyłączyć. U mnie to przynosi pożądane rezultaty - przynajmniej dopóki organizm nie nauczy się chodzić we śnie.