21 października 2008

powrót i poniedziałek

No i wróciłam. Doba jest jak zwykle oczywiście za krótka. Wszystko w biegu, wszędzie spóźniona. Do książek zajrzałam dopiero w pociągu powrotnym, więc był to bardzo rozpustno-odpoczynkowy weekend. Rozpogodziło się. Spotkałam osoby, które nie myślałam, że zobaczę je tak szybko. Dużo zmian, część mnie zaskoczyła, część jest naturalną koleją rzeczy. Jednak wyprowadzka stwarza drugie życie, w nowym miejscu. Bo przecież w domu nawet wiatr inaczej wieje. Jednym słowem - odpoczęłam, i doładowałam baterie.

Podróż minęła przyjemnie, z atlasem anatomicznym i drzemką. Zawsze to kilka godzin więcej oglądania czaszki, tylko w atlasie, żeby nie był, że wożę ze sobą gapowiczów. W stolicy byłam po 22. W domu około północy. Plecak był dużo cięższy niż przed wyjazdem, wiadomo - student jeść musi. O to zadbały babcia z mamą. Na szczęście, to nie ja niosłam plecak do mieszkania, dziękuję.

Poniedziałek rano - pierwsza pomoc. Przedmiot, którego nie trzeba się specjalnie uczyć, wystarczy posłuchać. DLa mnie osobiście wielka frajda, bo i temat i wykładowca ciekawi, dodatkowo z darem przekazywania wiedzy. Dzisiaj - o wypadkach drogowych, a tak właściwie o wszelkich wypadkach i sposobach postępowania. Wnioski ogólne: 1. najlepiej sklonować się, żeby zdążyć wszystko zrobić, oczywiście prawie jednocześnie, bo wszystko jest ważne. 2. zazwyczaj wypadkowi towarzyszy tłum ciekawskich, co czasami może być przyczyną wypadku, a na pewno nie ułatwia pracy. 3. samochody są reklamowane jako bezpieczne o ogromnej liczbie systemów ochronnych, tylko mało kto wspomina, że są one niezawodne przy prędkości 60 km/h. 4. zagłówek w samochodzie musi podpierać potylicę, a nie szyję. W innym razie na okoliczność wypadku, może dojść do złamania kręgosłupa szyjnego i porażenia czterokończynowego, czyli nic ciekawego.

Grupą mieliśmy w planach poprosić asystenta z anatomii o zrobienie szpilek na przyszły poniedziałek. Lepiej więcej poćwiczyć przed kolokwium. Asystent czytał chyba w naszych myślach, lub myśleliśmy za głośno może, gdyż postanowił sprawdzić naszą wiedzę. Pytał, przez 3/4 zajęć pytał. W formie chyba egzaminacyjnej, prosił po dwie osoby i zadawał pytania. Każda odpowiedź była skrzętnie oceniana i notowana (na plusy), potem - ocena zbiorcza z naszych wypocin. Ja dostałam plusa, z czego jestem osobiście bardzo dumna. Odpowiedziałam na 3 z 4 pytań, więc jest dobrze. Muszę jednak przyznać, ze miałam szczęście, bo jest bardzo dużo rzeczy na które bym nie odpowiedziała. Tak to omówiliśmy sobie dodatkowo kość skroniową, jedną z bardziej skomplikowanych kości, gdyz ma ona wiele funkcji i ochrania różne ważne struktury. Na piątek muszę znac czaszkę jako całość, oraz co wychodzi, przechodzi, wchodzi itd. którym otworkiem/bruzdą/dołkiem. Zapowiada się ciekawie.

Dziękuję Wam, że mieliście dla mnie czas i że udało nam się spotkać w weekend.

0 komentarze: