Rano zaspałam na chemię. Nie opuściłam zbyt dużo, tylko początek. Wykład był i tak o buforach, więc większość znałam jeszcze z liceum. Ciekawe były nawiązania do medycznej strony zagadnienia, np. do kwasic metabolicznych i oddechowych.
W czasie przerwy do kolejnego wykładu, aż cztery godziny, siedziałam sobie w naleśnikarni. Twarzoczaszka z atlasu fotograficznego dotrzymywała mi towarzystwa. Wykład z anatomii był o metodach obrazowania, więc popatrzyłam sobie na rentgeny, tomografy i rezonansy. Warto było przyjść. Tym bardzie, że mogę mieć szpilki nie tylko z preparatów, ale również ze struktur widocznych na zdjęciach.
Miłego dnia życzę wszystkim czytającym.
22 października 2008
dzień wykładów
Autor:
Marta
o
00:41
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz